niedziela, 9 lutego 2014

Nigdy nic nie wróci.

0 komentarze
Trudno jest dostosować się do zmian.
Nie lubię ich.
Przy jakich najtrudniej jest to zaakceptować?
Śmierć bliskiej osoby?
Narodziny niechcianego rodzeństwa?
Wyprowadzka?
Tak, faktycznie. Ale przecież nie wszystkim się to przytrafia. Gorsze są takie, których nie możemy uniknąć.
Pamiętam,jak jeszcze kilka lat temu patrzyłam na osoby które miały po 17,18,19 lat jak na przyszłą siebie. To były odległe plany. Myślałam już, o tych przyjaźniach, piątkowych wyjściach, wspólnych wyjazdach na wakacje. Nie sądziłam wtedy, że połączy się to ze wszystkim, co wpajano mi za najgorsze (czyt.wódka, szlugi, piwo, inne używki). Nie sądziłam, że to zabawa. A jednak.
Co to znaczy?
Co znaczy to, że 'dorosłam'?
Co znaczy, że 'jestem za duża'?
I najważniejsze : Co znaczy, że 'nie wypada'?
Czy nie mogę pohuśtać się na huśtawce, bo jestem za duża?
Albo pójść do piaskownicy, mimo, że sprawia mi to radość, tylko dlatego, że ktoś uważa to za niestosowne?
Nie wiem, czy mnie to nie przerasta. Nienawidzę trzymania się tego. I chyba też nie rozumiem.
Dlaczego nie mogę czegoś zrobić, tylko dlatego, że ktoś inny się boi?
Tak w ogóle to dlaczego ludzie mnie oceniają?
Kim jestem dla nich?
Kim oni są dla mnie, żeby mogli mnie oceniać?
Czy powinniśmy się tym przejmować?
Już nic nie rozumiem.
Kocham to uczucie, że jestem starsza. Uwielbiam zabawę. Uwielbiam to co robię, czego kiedyś nie znałam; ale nie znaczy to,że przestałam spać z moim misiem czy huśtać się na huśtawkach no ludzie.


Zadałam w tym poście wiele pytań. Mam nadzieje, że kiedyś będę potrafiła na nie odpowiedzieć.