sobota, 4 stycznia 2014

Kartofle,pyry i ziemniaki.

Ludzie widzą wszystko inaczej.
Albo nazywają inaczej.
Nie wiem.
Chodzi o to, że jedna nazwa dla różnych osób ma inne znaczenie.
Na przykład : Impreza. Niby każdy wie o co chodzi, ale jednak nie do końca każdy widzi ją tak samo.
Dla jednych jest to muzyka tak głośna, że nie można nic powiedzieć, wszyscy tańczą, piją. Jest tam tak dużo osób, że trudno przejść i żeby ktokolwiek usłyszał Twoje „przepraszam”, musisz krzyczeć.
Z kolei dla drugich może być to pokój, gdzie będą dwie osoby i precle na stole.
Tak jest ze wszystkim. Inaczej rozumiemy pewne rzeczy i stąd pochodzą nieporozumienia.
No bo w końcu dla mnie 'obiecuje' znaczy naprawdę wiele, a dla kogoś innego jest zwykłym słowem.
Przyjaźń też jest inaczej dostrzegana. Bo dla niektórych przyjaciel to osoba, z którą spędzasz weekend raz w miesiącu, jedząc pizzę i żaląc się na świat. Nie. Dla mnie przyjaciel, to ktoś więcej.
Ktoś, kto Cię nie zawiedzie.
 Ktoś, komu ufasz.
Ktoś, kto zawsze będzie trzymał przy obcych Twoją stronę.
Ktoś, kogo w sumie nie da się opisać słowami.
Mogę się z nim spotykać codziennie. Mogę się widywać raz w roku - to nie ma znaczenia w tych czasach. Komórki pomagają nam utrzymać kontakt, jeśli tylko tego chcemy, o ile tego chcemy.
Ludzie często starają się zrzucić na coś swój błąd.
 Dlaczego?
 Dlaczego tak trudno przyznać się do pomyłki?
Zawsze szukam winy najpierw w sobie. Często wręcz obwiniam się za coś, co nie jest moją winą. Większość ma na odwrót. Nie widzi swojej winy, za to przejrzyście widzi czyjąś.  Ludzie, do czego to zmierza?
Zacznijmy być bardziej obiektywni, proszę.


0 komentarze:

Prześlij komentarz