niedziela, 19 stycznia 2014

Bo jedna noc to za mało.

0 komentarze
Najgorsze uczucie na świecie?
Bezradność.
Chcę coś zrobić. Czuję, że muszę coś zrobić,ale nie mogę. Nie da się nic zrobić.
Płaczę, krzyczę, ale przecież to nic nie daje.
Czuję, że eksploduje jeśli nic nie zrobię ale nie mogę nic zrobić.
Kiedy zagubi się coś ważnego jak klucze, ulubiona bluzka czy telefon który niestety jest rozładowany jak się czujesz? Jesteś zły, smutny, krzyczysz - czujesz, że eksplodujesz jak zaraz się nie znajdzie, mimo tego, że szukałeś wszędzie.
 A co, jak zaginie ktoś bliski?
Co wtedy zrobić?
Ryczę i czuje tą bezradność. Nie mogę nic zrobić. Poza bezradnością czuje jeszcze winę.
Widziałam go ostatnia.
Ostatnia podałam mu rękę.
Ostatnia na niego spojrzałam.
Ostatnia zamieniłam z nim kilka słów.
Od tamtej pory nikt go nie widział.
GONE.
Co możemy zrobić?
Co mogę zrobić?
Jeśli on nie wróci, albo cokolwiek mu się stanie nie wybaczę sobie.
Mówił przecież, że idzie do domu.
Powiedział mi to...
Powiedział, że spada do domu.
Szedł i coś mu się stało? Jak tak, to co?
A może uciekł? Jak tak, to gdzie i dlaczego?
Może jest już w domu, ale rodzice zabrali mu sprzęt i nie może się z nami skontaktować? Ale w takim razie dlaczego jak wczoraj tam był ktoś, to jego mama miała mówić, że nie ma? Ale powiedziała też, że mamy nie przychodzić...Była zła.
Mam nadzieje, że jest już w domu. 

wtorek, 14 stycznia 2014

Kochająca rodzina.

0 komentarze
Głupia, gruba, brzydka, idiotka, szmata
-
takimi określeniami zazwyczaj określają was znajomi, których nie lubicie, prawda?
No, wtedy to nie rusza, faktycznie. Ale gdy tak o Tobie mówią najbliższe Ci osoby...
rodzice, siostra, brat, gorzej.
Nie wytrzymuje. W końcu zrozumiałam zrozpaczone nastolatki z filmów, zamykające się na godziny w łazience. Tak, dla mnie też wcześniej było to przedobrzone i na pokaz. Dziś zrozumiałam, że nie. Po długim czasie gdy dzieje się coś złego po prostu wybuchasz. Myślałam kiedyś : skoro tak jest często, to dlaczego akurat teraz ? Nie wiem. Ale tak jest. Nie wytrzymujesz. Idziesz do łazienki i płaczesz. Robisz to i nie możesz powstrzymać łez. Myślisz, myślisz o wszystkim i wybuchasz płaczem, znowu.
Myślałam o śmierci.
Chcesz umrzeć, bardzo chcesz ale boisz się tego. Jedyne na co Cię stać to wzięcie do ręki żyletki i przed falą oburzenia : to jest głupie, ale po co się to robi? Różnie. Często przez chęć zapanowania nad czymś. Robiąc to, masz władze nad bólem, często to jedyna władza nad swoim bólem jaką posiadasz.
Nienawidzę ich. Nienawidzę swoich rodziców. I to już nie jest 'nienawidzę ich bo zjedli mi ostatni kawałek ciasta', nie. To jest bardziej 'nienawidzę cię, za brak miłości, wytykanie wszystkich błędów i brak dostrzegania atutów, brak wsparcia i czegokolwiek pozytywnego'.
Jedyne co mają, to pieniądze. 'Zrób to, kupie ci [...]'. Fajnie? Nie. Mylisz się. Nie da się z nimi porozmawiać, nie da się nic.
Ostatnio śniło mi się, że odbieram jakąś ważną nagrodę. Osoba, mówiąca o wszystkim zapytała mnie wtedy 'Komu chcesz podziękować, za dojście aż tutaj?'. Zamilkłam. Nie wiedziałam komu dziękować. Zawsze na pierwszym miejscu w czymś takim są właśnie oni - rodzice. Za co mam im dziękować? Za zniechęcanie mnie i mówienie, że wszystko co robię jest złe?
Chciałabym uciec. Chciałabym zdobyć się na odwagę i to zrobić. Zostawić to wszystko. Nie wiem kiedy to zrobię, gdzie pojadę, ale w końcu tak będzie. Wezmę wszystkie pieniądze jakie mam, zostawię telefon, wezmę kilka ubrań i pojadę. Nie wiem gdzie. Wsiądę w pierwszy pociąg jaki będzie, gdy dojdę na stację. Nie wrócę ze szkoły albo wyjdę w nocy gdy będą spali? Nie zdecydowałam.
Powiecie, że sobie nie poradzę? Poradzę. Będzie ciężko, ale dam radę, jestem pewna.
Poza tym, oni tu są od mówienia mi, co mogę a raczej czego nie mogę, od mówienia mi, że nie dam rady i jestem beznadziejna i do niczego się nie nadaje.
Mam dość.
Koniec przekazu

sobota, 4 stycznia 2014

Kartofle,pyry i ziemniaki.

0 komentarze
Ludzie widzą wszystko inaczej.
Albo nazywają inaczej.
Nie wiem.
Chodzi o to, że jedna nazwa dla różnych osób ma inne znaczenie.
Na przykład : Impreza. Niby każdy wie o co chodzi, ale jednak nie do końca każdy widzi ją tak samo.
Dla jednych jest to muzyka tak głośna, że nie można nic powiedzieć, wszyscy tańczą, piją. Jest tam tak dużo osób, że trudno przejść i żeby ktokolwiek usłyszał Twoje „przepraszam”, musisz krzyczeć.
Z kolei dla drugich może być to pokój, gdzie będą dwie osoby i precle na stole.
Tak jest ze wszystkim. Inaczej rozumiemy pewne rzeczy i stąd pochodzą nieporozumienia.
No bo w końcu dla mnie 'obiecuje' znaczy naprawdę wiele, a dla kogoś innego jest zwykłym słowem.
Przyjaźń też jest inaczej dostrzegana. Bo dla niektórych przyjaciel to osoba, z którą spędzasz weekend raz w miesiącu, jedząc pizzę i żaląc się na świat. Nie. Dla mnie przyjaciel, to ktoś więcej.
Ktoś, kto Cię nie zawiedzie.
 Ktoś, komu ufasz.
Ktoś, kto zawsze będzie trzymał przy obcych Twoją stronę.
Ktoś, kogo w sumie nie da się opisać słowami.
Mogę się z nim spotykać codziennie. Mogę się widywać raz w roku - to nie ma znaczenia w tych czasach. Komórki pomagają nam utrzymać kontakt, jeśli tylko tego chcemy, o ile tego chcemy.
Ludzie często starają się zrzucić na coś swój błąd.
 Dlaczego?
 Dlaczego tak trudno przyznać się do pomyłki?
Zawsze szukam winy najpierw w sobie. Często wręcz obwiniam się za coś, co nie jest moją winą. Większość ma na odwrót. Nie widzi swojej winy, za to przejrzyście widzi czyjąś.  Ludzie, do czego to zmierza?
Zacznijmy być bardziej obiektywni, proszę.


środa, 1 stycznia 2014

Pewnie się tnie...

0 komentarze
    Jak bardzo ludzie zmieniają się na przestrzeni lat? 
       Jak bardzo zmieniamy spojrzenie na pewne sprawy?
Jak szybko zauważamy te zmiany?
To straszne. Codziennie. Ludzie zmieniają się codziennie ale nie potrafimy zauważyć tych zmian od razu. My? Czy tylko ja? Nie wiem sama. Dopiero po dłuższym czasie jestem w stanie je zobaczyć.
Zmiany są dobre, zapobiegają monotonni.  Skoro występują to tak ma właśnie być. Wierzę w przeznaczenie. Zawsze, gdy z wierzchu nie widzę dobrych stron czegoś, mam nadzieję, że w końcu nadejdzie z tego coś co mi pomoże, coś co da mi nowe doświadczenie.
Zmieniam się. Codziennie. Każdego dnia napotykam nowe wyzwania i stawiam im czoła. Nie zmienię tego jaka byłam, mogę próbować zmienić to jaka jestem, będę.
Ale co z ludźmi, którzy znali mnie jak byłam inna?
Co jeśli teraz jestem już lepsza?
Nie wiedzą o tym. Poznali mnie kiedyś i od tej pory mnie nie widzieli. Nie ma dla nich znaczenia to,jaka jestem teraz. Liczy się to, jaka byłam jak mnie poznali i taką mnie zapamiętają na zawsze.
Chciałabym, żeby poznali prawdę.
Chciałabym, żeby wiedzieli, że teraz jest już inaczej, że nie jestem jak wcześniej.

Oni zawsze będą mnie wspominać po tym, co zrobiłam lub czego nie i nic z tym nie mogę zrobić.
Ludzie nie chcą poznawać nowego Ciebie. Ludzie 'wiedzą' jaki jesteś. Oni spojrzą i to widzą.
 Każdy, kto ubiera się na czarno, to satanista.
Każdy chłopak, noszący rurki to pedał.
Każda dziewczyna, mającą krótką spódniczkę to dziwka.
Każda chuda osoba, anorektyczka lub bulimiczka.
Każda gruba osoba,ciągle się objada.
Nastolatka z wózkiem jest dla nich nastoletnią matką.
Teraz pozostaje się zastanowić;
nie jesteś jedna z osób tak oceniającą innych?